Spowiedź Agnieszki Chylińskiej! Nigdy chyba nie zdradziła o sobie tyle, co przed 45. urodzinami

Jedna z najbardziej charakterystycznych wokalistek w Polsce jest jednocześnie gwiazdą budzącą ogromną sympatię fanów. A za nią również ciekawość - co wiadomo o życiu prywatnym Agnieszki Chylińskiej, młodości, dzieciństwie, własnych przemyśleniach. Wreszcie tym, co ważne dla niej obecnie - miłości, rodzinie, dzieciach, czy pracy.
Artystka w ostatnich tygodniach postanowiła zaspokoić ciekawość fanów, ujawniając w kolejnych długich wpisach w mediach społecnościowych sporo szczegółów na swój temat. Co pisała Chylińska tuż przed swoimi 45. urodzinami na Instagramie? Postanowiliśmy to zebrać. Naprawdę jest tu wiele wartościowych i bardzo osobistych przemyśleń. Cytujemy je takimi, jakie są, w oryginale.
Zobacz także: Agnieszka Chylińska podzieliła się swoją dramatyczną historią: "Macierzyństwo solidnie mi dokopało!"
Agnieszka Chylińska o urodzinachCzego sobie życzy Agnieszka Chylińska na 45. urodziny? Napisała o tym 17 maja na Instagramie, przy okazji podsumowując lata swojej aktywności na scenie i oskarżenia, które przez te wszystkie lata padały.
Kiedy powstaje zespół skladający się z osób, które wcześniej robily coś zupełnie innego i z dziewczyny lat 18, która występowała w zespole nikomu nie znanym - to się pojawiają gwizdy, bo to na pewno nie może być autentyczne... Kiedy zespół zaczyna zdobywac popularnosc i osiąga sukces, to pojawiają się gwizdy, że to komercja. Kiedy po latach zespół się rozpada, bo wszyscy mają już siebie dosyć, to pojawiają się gwizdy, bo to jednak bylo autentyczne. Kiedy dziewczyna lat 25 postanawia założyć nowy zespół, to pojawiają się gwizdy, że tylko w poprzednim zespole była autentyczna. Kiedy dziewczyna lat 30 postanawia założyć rodzinę, to pojawiają się gwizdy, że po tym to już na bank nie można być autentycznym. Kiedy kobieta lat 40 osiąga sukces po powrocie na scenę, pojawiają się gwizdy, że to na sto procent nie jest autentyczne.
Dlatego ma bardzo konkretne życzenie:
Agnieszka Chylińska dystansie i braku zaufaniaCzego sobie życzę na 45 urodziny, które mam za kilka dni? ...Nie radźcie mi dobrze. Dobrze mi życzcie.
Ludzie o mnie czytają, ale ludzie mnie nie znają - pisze Chylińska w jednym z ostatnich wpisów. Opisuje codzienne sytuacje, by poikazać czym jest popularność:
Czasem jak ktos mnie spotyka, myśli: a taka uśmiechnięta w tej telewizji... albo rozmawiam z kimś przez telefon, bo chcę coś kupić lub coś załatwić typu: kran cieknie, kafelki odpadają, to ja nigdy nie wiem jak będzie. Ostatnio facet z psem szedł, a pies był piękny i ja aż się zatrzymałam, żeby temu facetowi powiedziec, że ma psa pięknego. To ten facet jak mnie rozpoznał, to od razu monolog o mojej twórczości, co fajne a co nie fajne. A ja myślę: chłopie, czy ja łep swój muszę jak kask po pracy odwiesić na kołek, żebyś Ty poczuł, zrozumiał, że ja psem chciałam się werbalnie zachwycić, a nie słuchać wykładów o mnie?
Dalej Agnieszka Chylińska pisze o zaufaniu:
Z zaufaniem tak samo. Jak słyszę przez telefon: proszę nam zaufać, jesteśmy poważni, to zawsze jest na odwrót i tylko potem niektórzy się dziwią, że ta Chylińska taka zdystansowana... Tyle razy zostałam oszukana, okradziona i użyta, że ten mój spontan i dobre chęci z czasem ustąpiły miejsca dystansowi i braku wylewności.
Wymienia ludzi przy których czuje się dobrze i bardzo konkretne miejsce:
Agnieszka Chylińska szczerze o miłościTylko sprawdzeni przyjaciele, bliscy, rodzina - i TEN MOMENT, gdy stoję na scenie - są dla mnie miejscem, gdzie w pełni mogę dawać siebie innym...bez strachu, otwarcie...
Wpis dotyczący miłości pojawił się na profilu instagramowym chylińskiej 24 maja. To bardzo szczere i mocne wyznanie:
Zawsze przy mnie musiał być ktoś.Sama dla siebie nie miałam sensu. Tylko gdy był ON to siebie widziałam, ale oczami JEGO. Nie było ważne czy traktował mnie tak czy siak. Był.
Dalej padają gorzkie słowa:
Raz jeden na dłużej, raz drugi na krócej. Przesypywanie pustych dni w oczekiwaniu na kolejną MIŁOŚĆ, co rozerwie mi serce na strzępy było zawsze najtrudniejsze. Bo się czuło NIC. Pisało się tylko wtedy gdy się płakało z euforii lub z rozpaczy.
Potem pisze o prawdziwej miłości:
Agnieszka Chylińska o piosenkach i wstydziePrawidłowy zapis pracy mojego serca poznałam po latach, gdy odkryłam miłość z wyboru, miłość jako postawę w której jest się czasem powtarzalnie przenudnym, przeludzkim i prześmiertelnym. Miłość, którą się wybiera bez żebrów i błagań na kolanach. Miłość, która czasem nie daje o sobie znać w głębokiej ciemności. Ale JEST. Miłość bez krzyków, awantur i niepewności. Choć po dziś dzień czasem trudno mi osiąść w stwierdzeniu, że tak jest dla mnie najlepiej to w tej decyzji zrozumie mnie chyba każdy, kto oddał swoje serce choć raz "miłości" z ufnością, by go ta "miłość" skopała boleśnie...
Kolejny poruszający wpis znajdujemy 9 maja. Dotyczy tego, z czego wszyscy znamy Chylińską najlepiej, jej piosenek. Jak się okazuje, jako bardzo młoda osoba wstydziła się pokazać.
Ja chciałam, żeby mnie znano z piosenek. Najchętniej tylko z głosu, bo czułam, że jest bluesowy, utaplany w smutku już wtedy...choć byłam bardzo młoda. Ja kochałam śpiewać. Najchętniej, jak odbywały się próby. Wtedy był jakiś luz, brak ciśnienia. Gdy zaczynała się praca w studiu lub trzeba bylo wejść na scenę, to cała sztywniałam. Bo się zaczynała ocena, bo się zaczynał jakiś strach i wstyd, że ja nie umiałam przecież a tak bardzo chciałam śpiewać.
Sytuacja z czasem się odmieniła, i - jak mówi - nie chciała przestać koncertować:
Bo tam było wszystko, czego potrzebowałam: Ludzie, zabawa, muzyka, samo fajne się działo. A potem przyszedł czas tabloidów, plotkarskich mediów, takiej importowej bzdury, że o tych, co znani chce się wiedzieć więcej, niż przystoi. Jedni w to weszli dla świętego spokoju, za który musieli potem drogo zapłacić, inni poszli z tym na wojnę.
Dziś wie, że kocha muzykę i nie ma z tej drogi odwrotu:
Agnieszka Chylińska szczerze o życiu i dzieciach(...) bez względu na wszystko co jeszcze inni chcą ukręcić z Twojej historii, bez względu na to ilu chce doczepic się do Twojego nazwiska, czy Twoich pieniędzy, Ty musisz po prostu dalej śpiewać i jeśli naprawdę to jest Twoim celem to nic ani nikt tego w Tobie nie zniszczy...
Wyjątkowy jest też post z 6 maja, dotyczy postrzegania życia:
Chorowałam na życie. Bo wymyśliłam sobie jakąś pełnię czegoś co istniało tylko w mojej głowie. Chorowałam na relacje, na fascynacje, na przedmioty, na które nagle było mnie stać. Chorowałam na afekty, defekty i wszystko, co migotało obietnicą, że przez moment poczuję się bardziej wartościowa, coś znacząca, ciut ważniejsza.
Szczególnie piękne słowa dotyczą tego, co do jej życia wniosły dzieci:
Znowu nic nie wiem o życiu, choć ciągle zachwyca mnie mocno fakt, że potrafi być tak zaskakująco piękne, gdy się na nie patrzy bez żadnej blendy, bez chaosu, gonitwy myśli, zamartwiania się. Życia tu i teraz nauczył mnie Mój Syn. Cierpliwości i wytrwałości Moje Córki. Mądrość dzieci zachwyca i zawstydza jednocześnie, gdy się znajdzie w końcu czas na to, by uznać, że też się takim było i to gdzieś zostało po drodze zgubione...bo się biegło za Bóg wie czym...
Zobacz także: W Światowy Dzień Świadomości Autyzmu Agnieszka Chylińska pokazała wzruszające zdjęcie
Agnieszka Chylińska o trudnej lekcji od życia4 maja na instagramowym profilu wokalistki pojawiły się kolejne ważne słowa:
Zawsze był powód do wkurzenia. Z natury, z domu, z genów. Nie wiem. Jak słyszę o wieku dojrzewania, to uśmiecham się pod nosem. Bo u mnie proces cały czas trwa...Najpierw wkurzali Rodzice, potem szkoła, potem jakiekolwiek obowiązki, potem wszelkie ograniczenia. Wiadomo.
Znów dowiadujemy się sporo o tym, co przeżyła po urodzeniu dzieci i jak ten fakt wpłynął na zmianę postrzegania siebie samej:
Z czasem zaczęłam zauważać jakiś inny świat poza mną i mooooooim poczuciem niesprawiedliwości i krzywdy. Kiedy urodziłam moje dzieci i pojawily sie okoliczności, które dawaly mi oczywisty wybór pomiędzy byciem wiecznie rozsiadającą się w roli ofiary lamentującą matką lub zadaniowcem i buntownikiem niezmordowanie walczącym o to, by każde z moich dzieci bez względu na swoje jak to się ładnie mówi "deficyty" mogło mieć dobre i pogodne życie, wybrałam to drugie. Nie bez wahania. Chce się uciekać od tego co trudne, co boli. Mnie moje życie dało trudną lekcję. Wagarowałam jak zwykle, by w końcu wrócić i stanąć twarzą w twarz "z tym, co boli z tym co trwa." I może nie było cudu, ale dało się to wszystko udźwignąć. Może samo przekonanie o tym, że nie jest tak ciężko jak myślałam, było wystarczającym powodem, by trwać, by być, by towarzyszyć...
Zobacz także: Agnieszka Chylińska otwiera się na temat dzieci: "Bez względu na swoje deficyty..."
Agnieszka Chylińska o własnych wyborach życiowych27 kwietnia pisała o zbliżających się urodzinach i o tym, że marzy o powrocie do śpiewania i koncertów.
Agnieszka Chylińska o muzyceCzasem zastanawiam się jaka i kim byłabym dzisiaj, gdybym posłuchała Rodziców, innych. Co by było ze mną gdybym uległa żądaniom i roszczeniom, które słyszałam na każdym etapie swojej drogi, gdy znowu pojawiało się nowe skrzyżowanie i trzeba było SAMEJ zdecydować a potem wziąć za swoją decyzję odpowiedzialność, nie obwiniając przy tym nikogo i niczego, gdy coś poszło nie tak. Nie miałam przy sobie coachów, trenerów personalnych ani psychologa. Po każdej porażce, rozczarowaniu zwijałam się na podłodze obwiniając siebie. Tutaj na zdjęciu, będąc już rozpędzona po sukcesie płyty "Bzzzzz" udaję "normalną" dwudziestolatkę, którą nie było mi dane być. Piszę to bez żalu choć zdarza mi się zazdrościć innym spokoju w głowie, harmonii i stateczności. Za miesiąc skończę 45 lat...marzę o powrocie do śpiewania i koncertów...
Jak pisze Chylińska, najpierw chciała pisać książki dla dzieci, potem dopiero zaczęła śpiewać.
Jako nastolatka mocno przeżyłam śmierć Freddy'ego Mercury. Coś wtedy pchnęło mnie w stronę śpiewania. Wychowałam się na muzyce lat sześdziesiątych i siedemdziesiątych, bo takiej słuchał mój ojciec-historyk z wykształcenia, który zamiast bajek przed snem opowiadał nam o bitwach średniowiecznych, czy bataliach w czasach II wojny światowej.
Jak pisze Chylińska, potem pojawił się bunt:
Bunt dla zasady. Znalazłam swoich ludzi, z którymi piło się pierwsze piwo i dywagowało na temat pierwszej płyty Rage against the machine. Czułam, że to jest to, że muzyka mnie nakręca i jako jedyna pozwala mi siebie wyrazić w pełni. Zaczytana biografiami wszystkich szaleńców, którzy zatracili się w swojej definicji rokendrola chcialam tak samo. Biec przed siebie z zaciśniętymi pięściami i drzeć się na cały głos, ubrana w bunt, w złość...
Agnieszka Chylińska o młodości i początkach karieryNa zdjęciu mam lat 20 i zaliczam melanż z przyjaciółmi z Sopotu. Potem to wszystko sie pourywa. Inni pobawili się w muzykę i bunt a ja w to uwierzylam i postanowilam w to wejść CAŁA.
Od kiedy wyprowadziłam się z rodzinnego domu, zaczęłam etap pomieszkiwania, a to z koleżankami, a to chyłkiem u chłopaka. Może dlatego nigdy w pełni nie było mi dane poczuć mega gwiazdorki w czasach, gdy po otrzymaniu nagrody Fryderyk wracałam z "buta" do mrówkowca zaczepiana po drodze przez jakichś ziomków, którzy właśnie widzieli mnie przed chwilą w tv...
Zauważa jak dużo się zmieniło.
Dzisiaj debiutujący artyści mają całe zaplecze z agentem, prawnikiem i szeregiem osób oddelegowanych do "opieki nad projektem." Weszłam w szołbiznes tak, jak stałam. Przez wiele lat kisiłam się w warszawskich kawalerkach, jednocześnie slysząc swoje piosenki w popularnych radiostacjach. Może to mnie uratowało, że po koncertach wracałam do "siebie" i musialam ogarnąć tak zwane zwyczajne życie. Sama nieudolnie remontowałam mieszkania, w których mieszkałam. Czasem ktoś mi pomógł, czasem naciągnął jakis "pseudo fachowiec." Przez wiele lat żyłam w przeświadczeniu, że mi się więcej nie należy, że dalej mam żyć tak chyłkiem, gdzieś kątem.
I kolejny wpis pokazuje, jak ważne i przełomowe było dla niej pojawienie się na świecie dzieci:
Dopiero, gdy pojawiły się moje dzieci, zaczęłam dla nich walczyć o własne miejsce, o własne meble i o to, żeby było ładnie. Tak po prostu. Tutaj na zdjęciu tuż po pęknięciu rury, dziarsko zapierniczam z mopem. Miałam tu niewiele czasu, bo za godzinę musiałam jechać na koncert do Wrocławia - a tam wiadomo...: musiałam przecież zionąć ogniem i zapomniec o awarii