„Wynik wyborów może zostać podważony". Czaputowicz krytykuje PiS

– Jest zagrożenie, że wynik wyborów parlamentarnych będzie zakwestionowany – stwierdził dziś były szef MSZ Jacek Czaputowicz. Według niego konieczność publicznej odmowy przyjęcia karty referendalnej równa się złamaniu zasady tajności głosowania.

W referendum, które zostanie przeprowadzone razem z wyborami parlamentarnymi, rząd zada Polakom cztery pytania dotyczące wyprzedaży majątku państwowego, podniesienia wieku emerytalnego, przymusowej relokacji migrantów oraz likwidacji zapory na granicy z Białorusią.

Opozycja wskazuje, że są one tendencyjne i sformułowane w niejasny sposób, a  faktycznym celem referendum jest możliwość prowadzenia dodatkowych działań wyborczych.

Wokół tematu pojawiają się też inne kontrowersje, w tym fakt, że jednym sposobem, by nie wziąć udziału w referendum, a wziąć udział w wyborach, jest odmowa przyjęcia karty referendalnej, co musi zostać zgłoszone w obecności innych oraz odpowiednio odnotowane.

Zdaniem b. MSZ Jacka Czaputowicza tego typu adnotacje „utworzą listę proskrypcyjną przeciwników władzy”. „Ten system został tak stworzony, żeby tych, którzy nie odbiorą karty (…) jakoś napiętnować”, mówił dziś w TVN24.

– Według mnie to jest niedopuszczalne. Jest to cofnięcie nas do czasów komunizmu, gdzie Polacy się obawiali bojkotować wybory, obawiali się konsekwencji. A poza tym jest to złamanie zasady tajności głosowania – wskazywał.

Jego zdaniem rodzi to też zagrożenie, że wynik wyborów będzie zakwestionowany – „albo w Polsce w trybie odwoławczym, albo przez społeczność międzynarodową”. „Jestem bardzo zdziwiony, że my idziemy tą drogą, bo to może nas zepchnąć w ogóle jakby z głównego nurtu Unii Europejskiej. Te wybory mogą zostać uznane za niespełniające standardów demokracji”, wskazał.

Były minister PiS przekonuje, że w ten sposób Polska zbliża się już nawet nie do Węgier, a do Białorusi. Jednocześnie jego zdaniem frekwencja w referendum może być dość wysoka. „Właśnie przez zastosowanie tego mechanizmu szantażu moralnego”, wskazał.

Prawo i Sprawiedliwość wciąż przekonuje, że celem referendum jest poznanie głosu Polaków w sprawach, które ich interesują. „Dla nas decydujący jest głos zwykłych Polaków. Głos obcych polityków, w tym niemieckich, nie ma żadnego znaczenia, dlatego w sprawach kluczowych chcemy się odwołać do państwa bezpośrednio, w referendum”, mówił w spocie z pierwszym pytaniem referendalnym prezes PiS Jarosław Kaczyński.