"Mission: Impossible — Dead Reckoning Part One" na wielu ...

6 Lip 2023

Kultura Onet

Mission Impossible Dead Reckoning Part One na wielu

Znacie to uczucie, kiedy idziecie do kina, zachęceni spektakularnymi zwiastunami i gwiazdorską obsadą, a na miejscu okazuje się, że coś tu jednak nie gra? Scenariusz trochę kuleje, bo intryga jakaś nie taka, nieco nam się wszystko dłuży, do teg

No i się doczekaliśmy. Reżyser Christopher McQuarrie, który z serią związał się wraz z częścią piątą, "Mission: Impossible — Rogue Nation", zapowiadał, że kolejna odsłona przygód Ethana Hunta wbije nas w fotel. I słowa dotrzymał, niczego nie umniejszając poprzednim filmom cyklu. I mimo że mamy do czynienia z widowiskiem trwającym ponad 160 minut, o jakiejkolwiek nudzie nie ma mowy.

Znajdziemy w "Mission: Impossible — Dead Reckoning Part One"oczywiście wszystkie te triki, do których seria nas przyzwyczaiła — poplątaną jak pajęcza sieć szpiegowską intrygę, za którą jednak wcale nie jest aż tak trudno nadążyć, mnóstwo kultowych gadżetów, realistyczne strzelaniny, nieco absurdalne pojedynki i pościgi. Są wspaniałe, zapierające dech w piersiach lokacje i mnóstwo humoru. Są też emocje, ludzki dramat i perspektywa wielkiej tragedii. Zarówno wierni fani serii, jak i jej bardziej niedzielni widzowie, doskonale przecież wiedzą, czego się spodziewać. A jednak na wielu poziomach "The Dead Reckoning Part One" zaskakuje.

Fabuła? Nie ma ani potrzeby, ani sensu zbyt wiele zdradzać. Im mniej wiecie przed seansem, tym lepiej. Wiadomo, że Ethan Hunt, w tej roli oczywiście Tom Cruise, razem z resztą członków rządowej jednostki Impossible Mission Force, w tym Lutherem (Ving Rhames) i Benjim (Simon Pegg), stają przed kolejnym niemożliwym do zrealizowania zadaniem — porażka może mieć fatalne skutki dla ludzkości.

Christian Black, Paramount Pictures / Materiały prasowe

Tom Cruise i Rebecca Ferguson w filmie "Mission: Impossible - Dead Reckoning Part One"

"Mission: Impossible — Dead Reckoning Part One": to ona dodaje emocjonalnego kolorytu

W tym przypadku przeciwnikiem jest nie tylko terrorysta Gabriel (Esai Morales), ale także sztuczna inteligencja, która na skutek ludzkiej działalności przekształciła się w samostanowiący Byt. Czyli na dziś odrobinę skręcamy w stronę kina science-fiction, ale biorąc pod uwagę to, jak bardzo zmienia się nasz świat — i nie mamy tu na myśli tylko Chatu GPT — to na jutro prawdopodobnie jest to już nasza rzeczywistość. Chociaż jutro, jak możemy się dowiedzieć z jednej ze scen, jest czymś, co nigdy przecież nie nadchodzi.

Gabriel oczywiście wpisuje się w poczet znanych z poprzednich filmów przebiegłych i inteligentnych bandziorów, ale niewątpliwą gwiazdą wśród nowych postaci jest towarzysząca Huntowi Grace — wciela się w nią Hayley Atwell, czyli agentka Carter z Marvel Cinematic Universe. Tu jest postacią dużo bardziej zagadkową i niejednoznaczną, obdarzoną też wyjątkowym wdziękiem. Wracają też m.in. agentka MI6 Ilsa Faust (Rebecca Ferguson) czy Biała Wdowa, czyli dilerka broni Alanna Mitsopolis (Vanessa Kirby). Obecność tej pierwszej i jej rosnąca rola w życiu głównego bohatera przydaje widowisku bardziej emocjonalnego kolorytu.

Christian Black, Paramount Pictures / Materiały prasowe

Tom Cruise w filmie "Mission: Impossible - Dead Reckoning Part One"

"Mission: Impossible — Dead Reckoning Part One": kontrowersje wokół mostu w Pilchowicach

Jest w tym filmie kilka scen, które mają szansę przejść do historii kina. Ta najbardziej wyczekiwana, związana ze skokiem Ethana na motocyklu w przepaść, a następnie otwarciem spadochronu i wylądowaniem na rozpędzonym pociągu, jest oczywiście jedną z nich — oglądaniu towarzyszy świadomość, że Cruise nie potrzebował wsparcia kaskaderów i sam wykonał skok z gigantycznej rampy wybudowanej na skraju góry Helsetkopen (1246 m n.p.m.) w Norwegii. Nie mniej brawurowo prezentuje się samochodowy pościg nakręcony w Rzymie, nie mówiąc już o niesamowitej kulminacji — dawno kino akcji nie mieszało się z katastroficznym w tak spektakularny sposób.

Produkcja "Mission: Impossible — The Dead Reckoning Part One" nie była bezproblemowa, zdjęcia kilka razy przerywano ze względu na pandemię COVID-19, a łączny budżet wyniósł blisko 300 mln dol. — poza tym jednocześnie kręcono "Part Two", która do kin trafi za rok. W Polsce największe emocje budziła sprawa stuletniego mostu w Pilchowicach, który twórcy "Mission: Impossible" chcieli wysadzić w powietrze na potrzeby jednej ze scen, do czego ostatecznie nie doszło (Christopher McQuarrie zapewniał, że jego ekipa chciała wyburzyć, tylko tę część mostu, która zgodnie z jego wiedzą i tak miała zostać rozebrana).

Christian Black, Paramount Pictures / Materiały prasowe

Tom Cruise w filmie "Mission: Impossible - Dead Reckoning Part One"

"Mission: Impossible — Dead Reckoning Part One": widowisko totalne

Później nasze emocje rozpaliła wiadomość, że w filmie zagrał Marcin Dorociński. Jego rola, chociaż bardzo mała, jest zauważalna, ale aby się o tym przekonać, nie można się na film spóźnić. Zresztą w trakcie polskiej premiery aktor zapowiedział, że wróci także w drugiej części. Tu warto podkreślić, że nawet jeśli zakończenie siłą rzeczy jest otwarte, "Part One" bardzo dobrze radzi sobie jako zamknięta opowieść.

Czy jest to film wybitny? Nie takie było założenie twórców. Tak jak w poprzednich częściach, w "Mission: Impossible — The Dead Reckoning Part One" nie brakuje rzeczy absurdalnych (Hunt nie pozbył się w Rzymie kajdanek chyba tylko po to, by widzowie mieli więcej frajdy) czy trochę naciąganych — i nie mamy na myśli kultowych masek, które i tym razem bohaterowie nakładają, myląc swoich przeciwników. Jest to jednak od pierwszej do ostatniej minuty znakomita rozrywka, spełniająca wszelkie kryteria widowiska totalnego. [5.5/6]

"Mission: Impossible — Dead Reckoning Part One" w kinach od 14 lipca.