Limuzyny i luksusowe saloniki. Odprawa VIP dla rodziny prezesa ...

Radosław Piesiewicz objął stanowisko szefa Polskiego Komitetu Olimpijskiego w kwietniu 2023 roku. Według ustaleń dziennikarza Radia Zet Mariusza Gierszewskiego od tego czasu jego rodzina korzystała ze strefy VIP na warszawskim lotnisku Chopina aż 35 razy. Zamawiającym usługę był nie kto inny jak PKOL, który w lutym 2024 roku przedłużył współpracę z Polskim Portem Lotniczym. 

Limuzyna dla rodziny prezesa PKOL. Luksusy nie dla sportowców

Jak podkreślił Gierszewski, współpraca między PPL a PKOL miała zapewnić kilkusetosobowej polskiej reprezentacji olimpijskiej "wsparcie przed podróżą i po powrocie" oraz wygodę i komfort sportowców za sprawą udostępnianej im lotniskowej usługi premium. Chodzi o możliwość korzystania ze strefy VIP na lotnisku, której koszt to 1600 złotych za pierwszą osobę i 1000 za każdą kolejną. Wśród wygód miało się znaleźć oczekiwanie na lot w ekskluzywnych salonikach, dostęp do przekąsek i gorących posiłków, dyskretna odprawa celna i bagażowa oraz transport do samolotu limuzyną. 

Jak się jednak okazało, sportowcy nigdy nie mieli okazji skorzystać z podobnej usługi. Zamiast tego skorzystała z niej rodzina prezesa PKOL - podkreślił w serii wpisów w mediach społecznościowych Gierszewski.

Bliscy Piesiewicza od czasu objęcia jego prezesury mieli korzystać z usługi VIP aż 35 razy. Tylko w tym roku żona szefa PKOL miała skorzystać z niej przed wylotem do Frankfurtu, Zurychu i Aten. Ze strefy VIP korzystano także przy okazji rodzinnych podróży Piesiewiczów z dziećmi na Dominikanę oraz do Dubaju. Na tym jednak lista się nie kończy. Co ważne, według informatorów rozgłośni w dokumentach PPL loty te zostały zapisane jako "realizacja umowy barterowej z PKOL". 

Tymczasem polscy olimpijczycy, którzy jako pierwszy wrócili w sierpniu z Paryża, zamiast udogodnień musieli mierzyć się z problemami. Kibice i dziennikarze czekali na brązowych medalistów - wioślarzy i szpadzistki - blisko dwie godziny po wylądowaniu, ponieważ zgubiono ich bagaże. Z nieoficjalnych informacji wynikło, że to PKOL nie zamówił dla nich usługi VIP. W wyniku tego zaginionymi bagażami nie mogli zająć się pracownicy PPL. 

Portal eurosport.pl o komentarz w sprawie poprosił Biuro Komunikacji PKOL. "Polski Komitet Olimpijski nie pokrywa kosztów przelotów ani kosztów przejścia przez strefę VIP Line członków rodziny prezesa PKOL Radosława Piesiewicza. Polscy olimpijczycy w dużej liczbie polecieli samolotami prezydenckimi, a pozostali mieli dedykowaną szybką ścieżkę przejścia i odprawy" - napisano w wiadomości opublikowanej na łamach portalu.

Związki sportowe pod lupą rządu. "To przecież kuriozum"

Według nieoficjalnych informacji Onetu rząd zamierza sprawdzić, co dzieje się w związkach sportowych. -Są związki sportowe, które dostały miliony z budżetu w ostatnich latach, nie wysłały na igrzyska ani jednego przedstawiciela, za to działacze tych związków pojechali do Paryża. Nawet szef związku łyżwiarstwa szybkiego pojechał. To przecież kuriozum - powiedział portalowi jeden z urzędników. 

Jeszcze w trakcie igrzysk zawodnicy zgłaszali nieprawidłowości i zaniedbania ze strony związków. Chodziło między innymi o brak wsparcia w przygotowaniach, w tym wsparcia finansowego, czy zakupu sprzętu. Co ważne, według informacji udostępnionych przez ministra sportu i turystyki związki sportowe otrzymały od rządu dziesiątki milionów. Najwięcej pieniędzy przypadło w udziale Polskiemu Związkowi Lekkiej Atletyki. Było to blisko 74,6 mln złotych. Związek wysłał na igrzyska 59 zawodników, którzy zdobyli jeden medal. Więcej na ten temat przeczytasz w artykule: Afera na igrzyskach olimpijskich. Minister sportu mówi o "niepokojących sygnałach".