Gorące tematy zamknąć

Robert Karaś zdradził potworną cenę swojego sukcesu. Mówił o ...

Robert Karaś zdradził potworną cenę swojego sukcesu Mówił o
Pod koniec maja Robert Karaś dokonał niemożliwego. Partner Agnieszki Włodarczyk pokonał 10-krotnego Ironmana w czasie około 164 godzin. Dzięki temu wynikowi Karaś pobił poprzedni rekord o ponad 18 ...

— Ogólnie sam dystans nie jest dla mnie przerażający, przygotowywałem się do tego codziennie i nie miałem zakwasów nawet dzień po zawodach. Trzeba było nawet hamować tempo. To bardziej kontuzje przeszkodziły w realizacji planu. Trochę głupio podszedłem do wyścigu — powiedział Robert Karaś.

Zaczynamy wielki bój w siatkarskiej Lidze Narodów. Polska rozpędza się w meczu z Francją. Relacja na żywo

Robert Karaś o pokonaniu 10-krotnego Ironmana

— Średnio jem i bardzo źle zabezpieczyłem się na wyścig. Nie posmarowałem stóp kremem, pobiegłem w butach, które przeznaczone są tylko do maratonu, ale myślałem, że jakoś sobie poradzę. Przeciążeniowe złamanie piszczeli może wystąpiło dlatego, że pojawiły się odciski i źle stawiałem stopy. Gdyby tego nie było, to przekroczyłbym metę z uśmiechem na ustach — kontynuował.

Najman dobije "Pudziana" na koniec jego kariery? Czy dojdzie do ich walki? Na razie wymieniają ciosy w sieci

Kontuzje na trasie

Robert Karaś opowiedział także o swoich kontuzjach, które pojawiły się podczas tych morderczych zmagań. Największym problemem dla Polaka okazał się złamany piszczel.

Stopy nie były największym problemem. Najbardziej doskwierało mi przeciążeniowe złamanie piszczela. To przeszkadza nawet w lekkim treningu. Na stopach mam mocne otarcia, ale na szczęście mamy lato, więc jakoś sobie poradzę. Za 4-5 tygodni powinno być lepiej. Co do zdrowia psychicznego to pojawiło się już szczęście, bo początkowo to była tragedia — ocenił 34-latek.

Występ Karasia polaryzował społeczeństwo. Wiele osób gratulowało Robertowi ogromnego sukcesu, ale pojawiały się też głosy, że sportowiec robi to tylko po to, aby zdobyć uwagę.

— Zauważyłem już rok temu, że bardzo wiele osób śledzi moje zmagania nawet w nocy, co jest dla mnie niesamowite. Wiadomo, że jedni mi kibicują, a inni liczą na to, żeby mi się nie udało. Dla ludzi, którzy twierdzą, że to jest niezdrowe, powiem tylko, że od dawna jestem w sporcie i oprócz mikrourazów nic mi nie dolega. U lekarza jak badałem kolana, to nie było widać nawet, żebym trenował — stwierdził Karaś.

Justyna Święty-Ersetic z koszmarną wiadomością dla fanów. "Jest to dla mnie piekielnie trudny czas"

Robert Karaś opowiedział o momentach, gdy chciał zrezygnować

Nowy rekordzista w 10-krotnym Ironmanie opowiedział także o momentach kryzysu podczas swoich zmagań w Brazylii. Robert przyznał, że miał dwa momenty, w których rozważał przedwczesne zakończenie wyścigu.

Pierwszy był związany z moszną. Zachorowałem na bielactwo i to miejsce zrobiło się bardzo wrażliwe, zwłaszcza jak jechałem 1,8 tys. km na małym siodełku. Jak zacząłem potem biec, to była masakra — wyjawił Karaś.

Na szczęście lekarz z Argentyny powiedział, żebym obłożył to wszystko lodem i po czterech godzinach kontynuowałem wyścig. W Szwajcarii też można było ukończyć wyścig, ale niepotrzebnie wezwaliśmy karetkę — kontynuował.

Druga sytuacja dotyczyła poważnej kontuzji piszczela. Robert zdradził, że kiedy pojawił się ten uraz, to pojawiły się chwile zwątpienia.

— Myślałem, że to problem mięśniowy, ale powiedziano mi, że piszczel pęka. Czułem w głowie, że nie chce się tak niszczyć. Miałem też palce u stóp zdarte do mięśni, a do mety było jeszcze prawie 400 km — zdradził nowy rekordzista w 10-krotnym Ironmanie.

Robert Karaś opowiedział także o innym problemie, z jakim zmagał się na trasie. Już pierwszego dnia u Polaka zaczęły pojawiać się halucynacje.

— To zaczęło się już w 16. godzinie zmagań. W Warszawie zachorowałem na lotnisku i zacząłem przyjmować antybiotyk. Każda kropla na okularach zamieniała się w małego potworka, więc je wyrzuciłem. Musiałem potem wlewać wodę z lodem do oczu. Następnie przespałem się przez 45 minut i było znacznie lepiej — zdradził 34-latek.

20-krotny Ironman

Robert Karaś wyjawił także swój inny szalony pomysł, który nie doszedł do skutku. Partner Agnieszki Włodarczyk chciał wziąć udział w 20-krotnym Ironmanie.

— Miałem plany na sierpień, ale noga mi nie pozwoli. Chciałem wziąć udział w 20-krotnym Ironmanie. Ten dystans mnie nie przeraża. Jestem w stanie ogarnąć to w 330 godzin, a rekord świata wynosi 490 — zakończył Karaś.

Ten artykuł po raz pierwszy ukazał się na stronie Faktu 7.06.2023 r.

Podobne tematy: wiadomosci, zdjęcia i wideo
Archiwum wiadomości