Wisła Kraków ARKA Gdynia 5:1
Dobry mecz do oglądania jak na Fortuna 1. Ligi. Dużo dzieje się pod obiema bramkami. Częściej przy piłce Wisła (58:42) ona też częściej strzelała (5:2) w celnych i z tego powodu można mówić o jej zasłużonym prowadzeniem. Jednak wcale tak nie musiało być. Pierwszego gola w dużej mierze Arka sprezentowała rywalom, gdyż dała się zaskoczyć kontrą po swoim rzucie rożnym. Natomiast Czubak niedługo po tym, gdy wyrównał na 1:1, miał bardzo dobrą szansę na poprawienie na 2:1. Z drugiej strony trzeba też pamiętać, że Wisła mogła mieć więcej goli. Na przykład Goku (Wisła Kraków) strzelił w słupek, a po innym jego uderzeniu piłkę z pustej już bramki wybił Marcjanik (ARKA Gdynia). Przy szybkim tempie gry i drużynach, które widać, że lepiej czują się w ofensywie niż w defensywie, duże znaczenie po przerwie może mieć to, kto lepiej wytrzyma ten mecz pod względem kondycyjnym oraz kto zachowa więcej zimnej krwi pod bramką przeciwnika.