Kevin Mitnick nie żyje. Włamywał się do serwerów największych ...
Jak podaje "The Washington Post", przyczyną śmierci Kevina Mitnicka był rak trzustki. Potwierdziła to Kathy Wattman, rzeczniczka KnowBe4, firmy zajmującej się szkoleniami z zakresu bezpieczeństwa, w której pracował Mitnick.
Mitnick włamywał się też do serwerów największych korporacji telekomunikacyjnych (Pacific Bell, Nokii, IBM, Motoroli i kilku innych firm) w Stanach Zjednoczonych. Działał pod pseudonimami "Condor" i "The Darkside Hacker". W 1983 r. udało mu się wejść do ARPANET-u — przodka dzisiejszego internetu, który wówczas funkcjonował jako sieć dla Pentagonu.
Zobacz także: Twierdził, że odkrył sekret szybkiego i łatwego bogactwa. Uwierzyli mu nawet politycy
Kevin Mitnick nie nazywał tego, co robił, hakowaniem — zamiast tego lubił nazywać to "inżynierią społeczną". Zaczął ją, gdy miał 15 lat. Nauczył się wówczas, jak ominąć system kart perforowanych w autobusach miejskich w Los Angeles.
Mitnick został złapany przez FBI, ale miesiącami wymykał się z rąk federalnych, zmieniając tożsamość. Jego sprawa zakończyła się w 1999 r. wyrokiem sądu, który zabronił mu "dotykać czegokolwiek z tranzystorem".
Kiedy został aresztowany w 1995 r., jego umiejętności były tak groźne dla sędziego orzekającego w jego sprawie, że umieszczono go w izolatce, ponieważ sądzono, że może wywołać wojnę nuklearną, gwiżdżąc kody do automatu telefonicznego. Po odbyciu 12 miesięcy więzienia i 3 latach nadzorowanego zwolnienia, kontynuował hakowanie i przez prawie 3 lata ukrywał swoją lokalizację, używając sklonowanych telefonów komórkowych.
Zobacz także: Zarobił miliardy na rosyjskim gazie, stracił wpływy, gdy władzę przejął Putin. Co się stało z fortuną Aleksandra Gudzowatego?
W 1999 r. został skazany na cztery lata więzienia i był wówczas najbardziej poszukiwanym przestępcą komputerowym w kraju. Po latach działania po "ciemnej stronie technologii" został konsultantem ds. bezpieczeństwa.
W rozmowie z Insiderem tłumaczył m.in. jak zachować anonimowość w sieci. — Technika ta nazywa się trasowaniem cebulowym. Po prostu wchodzisz do sieci Tor, ruch przekazywany jest pomiędzy węzłami, w końcu osiągając węzeł wyjściowy. Jest to tak wymyślone, by niezwykle trudne było wyśledzenie osoby, która korzysta z sieci. Jednakże ja nie ufam nikomu — podkreślał.
Zdradził też, jaka jest jego opinia o filmach z hakerami. – Najbardziej realistycznym filmem o hakerach są "Włamywacze". Cała reszta to ściek – powiedział. – Są o wiele bardziej realistyczni od "Gier wojennych" czy "Hakerów". A najbardziej absurdalnym z tych, które widziałem, był "Kod dostępu". Jest po prostu głupi. Ale to przemysł filmowy. Trzeba pamiętać, że to tylko fikcja – dodał Mitnick.