Lechia vs Chrobry Głogów 1:0. Niskie, ale pewne zwycięstwo ...
Lechia miała przewagę w meczu z Chrobrym, zasłużenie wygrała 1:0. Od lewej, w biało-zielonych strojach, trzej gdańscy zawodnicy: Żelizko, Kapić i Mena, który walczą o piłkę z zawodnikami drużyny przeciwnej
fot. Krzysztof Mystkowski/KFP
Jedyne, co może denerwować to niska skuteczność Lechii pod bramką rywali. Było mnóstwo szybkich i składnych akcji ofensywnych, ale na końcu zwykle czegoś brakowało. A to podanie nie dość dokładne, a to zamiast strzelać ktoś próbował odegrać do lepiej ustawionego kolegi. Widać jednak, że jest potencjał, który na wiosnę powinien dać dużo radości gdańskim kibicom.
- Zwycięska bramka padła w 41 minucie. Żelizko uderzył mocno zza pola karnego, bramkarz gości sparował piłkę przed siebie - dopadł do niej Tomas Bobcek i z bliska strzelił do siatki.
Niestety nie zawsze Bobcek umiał zachować się tak przytomnie. Dwie inne sytuacje zmarnował, choć powinny zakończyć się golem.
Podobnie sporo do zarzucenia mogą mieć sobie inni zawodnicy ofensywni Lechii.
Liczby też na korzyść LechiiStatystyki pokazują, że gdańszczanie mieli kontrolę nad meczem. I warto mieć świadomość, że to nie byle co, ponieważ Chrobry przyjechał do Gdańska po trzech ligowych zwycięstwach z rzędu.
- strzały na bramkę: 14 do 7 dla Lechii
- strzały celne: 7 do 1
- posiadanie piłki: 51 proc. do 49 proc. dla Lechii
- jedynie pod względem rzutów rożnych Chrobry górował nad gdańszczanami: 13 do 4, ale na szczęście nic nie był w stanie wskórać.
Lechia gra mądrze i ładnie dla oka. Jeśli za tydzień przywiezie z Lublina przynajmniej remis, kibice będa mieli prawo do optymizmu przed wznowieniem rozgrywek na wiosnę.
Przerwa zimowa powinna wzmocnić biało-zielonych, po raz pierwszy pojadą razem na obóz szkoleniowy z prawdziwego zdarzenia, będzie czas, by się lepiej zgrać i dopracować szczegóły. W przygotowaniach ma już uczestniczyć kapitan drużyny Luis Fernandez, który wraca do drużyny po długiej kontuzji.
Kilka słów o kibolachJedyne, może niepokoić, to zachowanie kiboli. Zazwyczaj kibic pomaga swojej drużynie w osiągnięciu zwycięstwa. Tymczasem w Gdańsku po raz kolejny zdarzyło się zupełnie na odwrót. Kibole zadymili kompletnie stadion racami. Na murawie dym znacznie ograniczył widoczność. Sędzia przerwał mecz, kazał zawodnikom zejść z płyty boiska do szatni. Wiatru nie było, więc dym długo wisiał nad murawą. Gdyby sędzia się uparł, mógłby doprowadzić do walkowera na korzyść Chrobrego. Na szczęście poczekał ponad 20 minut i mecz wznowiono, mimo że powietrze wciąż jeszcze było “siwe”.