Gorące tematy zamknąć

Śląsk Wrocław Cracovia. Z 2:0 na 2:4! Koszmar Śląska Wrocław ...

Śląsk Wrocław Cracovia Z 20 na 24 Koszmar Śląska Wrocław
 

Śląsk Wrocław przegrał z Cracovią 2:4 w meczu 11. kolejki PKO Ekstraklasy, mimo że po zaledwie 8. minutach prowadził 2:0! Wrocławianie tym samym przedłużyli passę meczów bez wygranej w lidze do dziewięciu. Czy posada trenera Magiery jest zagrożona? Decyzja - jak zwykle - zapadnie we wrocławskim ratuszu.

Śląsk Wrocław do meczu z Cracovią przystępował z mocnym postanowieniem poprawy. Wicemistrzowie Polski nie wygrali ani jednego spotkania w tym sezonie ligowym i okupują ostatnie miejsce w tabeli PKO Ekstraklasy. W mediach oraz wśród kibiców rozgorzała dyskusja dotyczącej ewentualnej dymisji trenera Jacka Magiery.

Miasto, które cały czas jest jedynym właścicielem klubu, starało się uspokajać nastroje, ale prezydent Jacek Sutryk znany jest z tego, że podejmuje ważne dla Śląska decyzje pod wpływem impulsu. Tak było na przykład w kwietniu ubiegłego roku, kiedy tuż po przegranym meczu z Piastem Gliwice Sutryk zwolnił dyrektora sportowego Dariusza Sztylkę.

Magiera nie składa broni. Zapewniał, że robi wszystko, by przerwać serię negatywnych zdarzeń. W niedzielne popołudnie pomóc w tym miała zmiana formacji. WKS wrócił do gry trójką stoperów i obok Aleksa Petkova pojawił się jego rodak Simeon Petrov oraz Łukasz Bejger. Na lewym wahadle wyszedł Tommaso Guercio, a na prawym Mateusz Żukowski. Za zdobywanie goli odpowiadać miał Jakub Świerczok. W kadrze meczowej pojawił się także pozyskany kilka dni temu Sylvester Jasper.

Spotaknie rozpoczęło się dla gospodarzy w najlepszy możliwy sposób. Już w pierwszej ofensywnej akcji Świerczok założył rywalowi tzw. siatkę, a chwilę później Piotr Samiec Talar został sfaulowany z lewej strony pola karnego krakowian. Precyzyjną wrzutkę Petra Schwarza ze stałego fragmentu gry w swoim stylu uderzeniem głową na gola zamienił Perov i Śląsk już 2. min prowadził 1:0.

Śląsk poszedł za ciosem i w 8. min wygrał już 2:0. Tym razem po szybko wyprowadzonej kontrze na raty piłkę ciałem z najbliższej odległości wpakował do bramki Guercio. Sędziowie długo analizowali tę sytuację na wozie VAR doszukując się jakichś nieprawidłowości, ale takowych nie stwierdzono i kibice na Tarczyński Arena kolejny raz wyrzucili do góry ręce w geście triumfu.

W 15. min urazu nabawił się Marcin Cebula. Wobec korzystego wyniku Magiera desygnował go gry usposobionego bardziej defensynwie reprezentanta Rumunii Tudora Băluţę, ale dosłownie chwilę później prowadzenie wrocławian stopniało. Kuriozalny błąd w rozegrnaiu popełnił Rafał Leszczyński, który dał się wyprzedzić naciskającemu na niego Filipowi Rózdze i chąc wybić piłkę kopnął go w nogę. Początkowo gwizdek arbitra milczał, ale ale znów zareagował VAR, Wojciech Myć pobiegł do monitora i po zobaczeniu powtórki nie mógł podąć innej decyzji: rzut karny dla "Pasów".

W 21. min do piłki ustawionej na jedenastym metrze podszedł Benjamin Källman. Reprezenant Finlandii uderzył niezbyt precyzyjnie, bo niemal w środek bramki, Leszczyński go wyczuł, lecz strzał był na tyle mocny, że po rękach bramkarza piłka zatrzepotała w sieci. Do przerwy Śląsk prowadził z Cracovią 2:1.

Po zmianie stron z prowadzenia Śląska nie zostało już nic. W 47 min po dośrodkowaniu z rzutu rożnego uderzeniem głową z najbliższej odległości wyrównał Jakub Jugas, który nic nie zrobił sobie z kryjącego go Bejgera.

W tym momencie mecz w zasadzie rozpoczął się od nowa, z tym że to już nie Śląsk, a Cracovia miała inicjatywę. Optycznie miała przewagę, była bliższa strzelenia kolejnego gola i dopięła swego w 68. min. Wprowadzony chwilę wcześniej na boisko debiutant Sylvester Jasper zrobił bezsensowną "ruletę" w środku pola. Zrobił to na tyle nieudolnie, że goście przejęli piłkę, trzema podaniami do przodu dostali się w pole karne Leszczyńskiego, a tam Mick van Buren trafił na 3:2 dla przyjezdnych.

To nie był koniec emocji. W 74. min Żukowski w - nazywając rzeczy po imieniu - głupi sposób sfaulował rywala we własnym polu karnym, kopiąc go w kompletnie niegroźnej sytuacji. Znów do akcji wkroczył VAR, myć kolejny raz podbiegł do monitora i zmuszony był wskazać na "wapno". Tym razem gola zdobył Ajdin Hasić i było 2:4.

Więcej goli nie padło. To będzie smutna i bardzo nerwowa przerwa na reprezentacje we Wrocławiu. Zamiast skupić się na przygotowaniach do zaplanowanego na 20 października meczu z GKS-em w Katowicach, będzie trzeba nasłuchiwać wieści z ratusza. Posada Jacka Magiery po 9 meczów bez wygranej z rzędu jest rozchwiana mocniej, niż kiedykolwiek wcześniej.

Polecane oferty

Podobne tematy: wiadomosci, zdjęcia i wideo
Archiwum wiadomości
Najpopularniejsze wiadomosci, zdjęcia i wideo w tym tygodniu