Mystic Festival – za nami dzień drugi, pełen… przygód
Biorąc pod uwagę niedawne protesty oraz grupę katolickich wiernych, którzy w czwartek, przed festiwalowym miasteczkiem, odmawiali różaniec w intencji uczestników, można było się spodziewać, że Adam „Nergal” Darski przygotuje coś „wyjątkowego”, szczególnie, że występ Behemotha przypadł w Boże Ciało. Trzeba przyznać, że zespół miewał już znacznie bardziej skandalizującą oprawę, choć „nie zabrakło” mocnych akcentów, w tym… zrzucenia na scenę rozpalonej kadzielnicy.
– Pielęgnujcie to wydarzenie jakim jest Mystic Festival, po to, by stało się nie tylko największym festiwalem metalowym w naszym kraju, ale również największym w tej części Europy – apelował ze sceny Nergal. Chwilę później, raczej z zupełnie inną intencją, sprowokował publikę do skandowania: „je… PiS”.
Behemoth zafundował 1,5-godz. show, z najważniejszymi utworami w dorobku grupy, jak zawsze okraszone płomieniami, demoniczną scenografią oraz niewyczerpywalną energią wokalisty. Znacznie mniej piekielnie, choć też z antykatolickimi akcentami, było podczas występu gwiazdy wieczoru, czyli Ghosta. Na występ Szwedów zjechała cała rzesza, w większości młodych fanów, którzy ustrojeni na podobieństwo idoli brylowali na ul. Elektryków oraz Narzędziowców. Upust swojej energii dali po godzinie 23. Podbijający zestawienia Billboard 200 Szwedzi, poderwali publikę do wspólnego „świętownia” utworami „Kaisarion”, „Rats” czy „Spillways”. W sumie zagrali 16 kawałków, w których próżno było szukać mocy Testamentu czy Behemotha, ale z pewnością nie energii, solidnego, koncertowego grania oraz efektów wizualnych, dla których tło stanowiły mury i witraże świątyni Ghost’a. Po frekwencji oraz reakcji publiczności trzeba uczciwie stwierdzić, że był to występ oczekiwany i z całą pewnością spełnił oczekiwania fanów grupy.
Przed festiwalowiczami trzeci dzień Mystika. W piątek headlinerem będzie legendarny Danzig.