Wyjechał z kraju i ma dwie emerytury. Polski sportowiec mieszka w ...

- Piotr Małachowski dwukrotnie na IO sięgał po srebrny medal
- Po zakończeniu kariery sportowiec przeprowadził się z rodziną na Dominikanę
- Od czterech miesięcy mieszkają już w Tajlandii
Wyjechał do Tajlandii i zarabia krocie. Piotr Małachowski ma dwie emerytury
Piotr Małachowski to utytułowany dyskobol. Po wielu latach zmagań na światowych arenach w 2021 roku postanowił zakończyć karierę. Po raz ostatni pokazał się przed kibicami na Memoriale Kamili Skolimowskiej, na którym zajął 4. miejsce. W tej chwili korzysta z życia i razem z rodziną podróżuje po świecie.
- Dwa lata byliśmy z rodziną w Dominikanie, a od czterech miesięcy mieszkamy w Tajlandii. To był wybór mojej żony, musiałem jechać - śmieje się dwukrotny wicemistrz olimpijski w rozmowie z portalem WP Sportowe Fakty.
41-latek razem z rodziną mieszkają w Phuket, chociaż początki nie były łatwe, ponieważ na miejsce zabrali łącznie tylko trzy torby. - Zaczęliśmy szukać szkoły, mieszkania, samochodu. I jakoś układamy sobie życie - mówi. Jednak jak sam podkreśla, to nie koniec zwiedzania świata. Już za 2 lata obiorą kolejny kierunek. Gdzie? Jak na razie nie wiadomo.
Dwie emerytury Piotra Małachowskiego
Warto podkreślić, że Małachowski pobiera dwie emerytury. Pierwsza to emerytura olimpijska, a druga... wojskowa. Mistrz świata w rzucie dyskiem z 2015 roku jest żołnierzem rezerwy Wojska Polskiego, do której przeszedł w 2022 roku. Wcześniej pełnił służbę zasadniczą, a następnie został podoficerem zawodowym w stopniu sierżanta.
W rozmowie z portalem WP Sportowe Fakty Piotr Małachowski opowiadał o codzienności w Tajlandii, gdzie wszyscy są życzliwi. Oczywiście problemem jest poruszanie się po ulicach. W Tajlandii jest to szczególnie niebezpieczne. - Motocykle jeżdżą z każdej strony. Nie wiesz, skąd ci ktoś wyjdzie. To miejscowość turystyczna i bardzo dużo osób pije alkohol, a później jeździ. Trzeba uważać - tłumaczył.
Wyjechał z kraju i zwiedza świat
Z kolei na Dominikanie Małachowskiego zauroczyły tamtejsze plaże, natura oraz sama pogoda. Przestrzegł jednak, że będąc na miejscu trzeba mieć się na baczności ze względu na dużą liczbę oszustów. - Widzą turystę, to kombinują. Trzeba sprawdzać rachunki w restauracjach. Na przykład zamówiłem jedną pizzę, a nabili mi trzy - zaznaczał.
- Żona Kasia spełnia swoje marzenia, to jej pomysły. Ja chciałem zwiedzić Polskę, pojechać w góry. Niestety, na razie zwiedzam, ale świat i to mnie czasem wkurza. Ale żona ma teraz swój czas po latach opiekowania się domem i synem. Mi po części zaczęło pasować takie życie - dodał.
Źródło: Radio ZET/wp.pl
Byłeś świadkiem czegoś niespodziewanego? Masz temat, którym powinniśmy się zająć?
Zgłoś sprawę przez Czerwony telefon Radia ZET